niedziela, 14 września 2014

Rozdział VIII: Nico

Obudził mnie delikatny pocałunek u usta. Potem usłyszałem szept i kroki.
Czemu Percy mnie pocałował? Za co przepraszał?
Miałem złe przeczucia. Chciałem wstać i pobiec za nim.
Usiadłem na łóżku. Poderwałem się zbyt raptownie. Zawroty głowy sprawiły, że znów opadłem na poduszkę. Odczekałem, aż znikną mroczki sprzed mych oczu. Usiadłem, tym razem powoli. Było okay. Spuściłem nogi na podłogę i zacząłem delikatnie wstawać. Oparłem się o ramę łóżka. Żeby iść musiałem się podtrzymywać. Łóżka, szafki, potem ściany. To wszystko dawało mi oparcie. Szedłem bardzo wolno, ale i tak z każdym krokiem coraz bardziej kręciło mi się w głowie.
Dokąd w ogóle szedłem? Przed siebie. Nie myślałem o tym.
Aż w końcu coś kazało mi się zatrzymać przed czyjąś kajutą. Drżącymi rękami otworzyłem drwi i wszedłem do środka. Pokój był pusty. Usiadłem na chwilę na pryczy, gdyż zawroty głowy stały się nie do wytrzymania. Po kilku wdechach i wydechach poczułem się lepiej, ale... No właśnie, zawsze musi być jakieś "ale"... Zaczęło szumieć mi w uszach... No właśnie, to chyba coś znaczyło... Tylko co? O bogowie, chyba ktoś umiera!
I wtedy usłyszałem cichutki jęk dochodzący z pomieszczenia obok.
Drzwi prowadziły do małej łazienki, a na... Na podłodze, w kałuży krwi leżał on. Percy. Ledwie żywy. Czemu? Co on najlepszego zrobił?
Ukląkłem obok niego i ująłem jego dłonie, tak jak on to robił.
Mroczki oraz łzy... Widziałem tylko mroczki i mgłę łez.
Mój Percy... Mój kochany Percy... Nie mógł umrzeć... Nie! Nie pozwalam! Percy...
Klęczałem tak w kałuży krwi, a on, nieprzytomny leżał obok. Wtedy ból nie do wytrzymania zaczął rozsadzać mi głowę. Myślałem, że to już koniec... Stracę go na zawsze.
Ale tak się nie stało. Nie teraz. Teraz przed oczami pojawiały się i znikały różne obrazy. Odzyskałem też wspomnienia.
Myślałem, że gdy to się stanie przepełni mnie radość, ale nie... Tylko pustka, poczucie straty... Moje wspomnienia już się nie liczyły... Liczył się tylko on...
- Percy - zacząłem mówić do nieprzytomnego chłopaka. - Percy, kocham cię... Już pamiętam, Percy... Żyj, proszę... - coraz więcej łez zalewało moje oczy. Tworzyły osobną kałużę w małej łazience. - Błagam... Percy, błagam, obudź się. Walcz... Walcz dla mnie...
I wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Woda... Woda daje mu siłę.
Odkręciłem wodę i wziąłem słuchawkę od prysznica. Delikatnie polewałem syna Posejdona, miejąc nadzieję, że to coś da.

Nic nie dawało... Zaczynałem tracić nadzieję... Upuściłem słuchawkę i ukryłem twarz w dłoniach... Bogowie, czemu?
- Nico? - usłyszałem nagle znajomy głos. 
- Tak, Percy - jak ja chciałem rzucić mu się teraz na szyję, wtulić się w niego, ale wiedziałem, że nie mogę. Wiedziałem, że wtedy rozdrażnię jego rany. Nachyliłem się nad nim i delikatnie pocałowałem w usta. Spierzchnięte, popękane usta. Do oczu napłynęła mi kolejna fala łez, a moje ciało wypełniło przyjemne poczucie ulgi.
Żył. Percy, żył!
- Masz tu gdzieś trochę ambrozji? - spytałem w końcu.
- Szafka przy łóżku, górna szuflada - zaczął się podnosić.
- Co ty robisz. Leż.
Posłał mi niewyraźny uśmiech i się położył, a ja wstałem i poszedłem po lek. Troszkę mi zajęło znalezienie go, gdyż w szafkach Percy'ego panował nieopisywalny bałagan i okazało się, że to, czego szukałem było w zupełnie innym miejscu.
Wreszcie, z ambrozją, wróciłem do łazienki, a tam, jak gdyby nigdy nic, pod prysznicem śpiewał sobie Percy.
Zaczerwieniłem się i od razu opuściłem pomieszczenie. Usiadłem na pryczy i czekałem...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
A mi się zeszło.... Dziękuję mojej kochanej wenie, która pojawia się raz na miesiąc.

6 komentarzy:

  1. Jej, rozdział :) w końcu :)
    Omg, Nico, Percy, miłość, yaoi, awww <3
    Genialny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha ciekawe co on tam śpiewał. XD
    Cudowny rozdział. :))
    Mama nadzieję, że wena będzie Cie odwiedzać coraz częściej. :*
    Czekam na nexta.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to nawet nie myślałam co śpiewał. Może trzeba się nad tym zastanowić... Hmmm....
      Znając moją wenę, to w ciągu tego tygodnia coś jeszcze będzie, a potem znów cisza.

      Usuń
    2. Jeśli chcesz mogę pożyczyć ci trochę weny. XD
      Ja i tak mam jej ostatnio za dużo. :)

      Usuń
    3. Gdyby się tak dało.....

      Usuń
  3. PIĘKNE! <3

    Taka rada: Pisz nawet gdy nie masz weny, bo wtedy będzie się ona pojawiać częściej, a gdy wejdziesz we wprawę to nie będziesz potrzebować jej by coś napisać ;]]

    OdpowiedzUsuń