- Ja już muszę iść. Obowiązki wzywają - oznajmiła dziewczyna, która przedstawiła się jako Piper, a potem wyszła machając nam na pożegnanie.
Między mną, a Percym panowała cisza. Cisza opanowała całe pomieszczenie. Kryła się w stoliku w rogu sali, w pościeli sąsiednich łóżek, ale najbardziej dostrzegalna była w nieobecnych oczach Percy'ego.
Chłopak wpatrywał się w sąsiednią pryczę, nieobecny.
Ja zaś byłem dręczony przez jego słowa. "Moje serce jest już zarezerwowane". Przez kogo? Czemu te słowa, aż tak mnie zabolały? Czemu tak się tym przejmuję?
- Nadal nic nie pamiętasz? - w jego głosie brzmiał smutek.
- Nie
Teraz na mnie spojrzał. Jego smutne, zielone oczy spoczęły na mojej twarzy. Wyglądał jakby zaraz miał się popłakać. Czemu tak się przejmujesz?!? - chciałem krzyknąć. - Idź lepiej już do tej swojej wielkiej miłości i już nie wracaj!
Ale nie krzyknąłem. Nie mogłem. Nie umiałem.
- Nic nie rozumiem - zacisnął powieki, przygryzł wargi i pokręcił głową. - Nic nie rozumiem. Kilka dni temu obudziłeś się, wszystko pamiętałeś. Znałeś moje imię. Potem znów zapadłeś w sen. Znów śpiączka. A teraz... Teraz nic nie pamiętasz. Coś tu nie gra. Coś tu, na bogów, jest nie... - przerwał wpół zdania. W jego oczach pojawiła się iskra. Coś mu wpadło do głowy. - Zrobię wszystko, Nico. Odzyskam twoją pamięć.
Patrzył mi prosto w oczy, jego palce znów oplatały moje dłonie, jak pierwszego dnia, kiedy się przebudziłem. Odzyskał energię. Widać było, że ledwo siedzi na tym stołku.
- Percy? - odezwałem się po chwili. - Nie musisz nic dla mnie robić. Nie musisz tu siedzieć. Masz własne życie. Nie mogę ci go zabierać.
- Wiem, że nie muszę - odpowiedział stanowczo. - ale chcę. Muszę cię odzyskać, Nico. Muszę.
- C-co? - nic nie rozumiałem. w jakim sensie mnie odzyskać?
- Muszę - wyszeptał jeszcze raz, a potem spytał - Czy Piper dawała ci ambrozje?
- Nie, nic mi nie dawała.
Pokiwał głową, po czym poszedł po lekarstwo do stolika, który stal w drugim końcu pokoju. Podał mi je i usiadł.
- Jestem zmęczony, Percy - powiedziałem, gdy przełknąłem słodki smak ambrozji.
- Wiem, Nico, śpij - i siedział. Nie poszedł. To zarazem mnie uszczęśliwiało i irytowało. Czemu?
Mimo, że byłem bardzo śpiący, zaśnięcie zajęło mi trochę czasu. Gdy tak leżałem, czekając na sen, Percy chyba znów pomyślał, że już odpłynąłem. Poczułem na czole jego wilgotne usta.
- Zrobię co się da - wyszeptał.
Może jest szansa. Może jego serce zarezerwowane jest dla mnie?
Dla chorego Nico, który nawet nie zna swego nazwiska? - pomyślałem. - To bez sensu. Kto by mnie chciał? Na pewno nie Percy.
Długo jeszcze balansowałem między jawą, a snem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mega krótki rozdział. Jednak nie mogłam pisać dalej jako Nico. Prawdziwa zabawa zacznie się w kolejnym rozdziale.
Super! Prawdziwa zabawa w następnym???? To kiedy następny? Oby jak najwcześniej.
OdpowiedzUsuńAle słodkie takie przemyślenia Nico. <333
Następny już się tworzy. mam nadzieję, ze jeszcze dziś, bo potem mogę nie mieć internetu ;-;
UsuńOj, biedna, czemu?
UsuńDobrze że next moze być dzisiaj. U mnie właśnie się pojawil nowy rozdzialik ;)